Jeszcze o duszy

Zamykając temat, którym zajmowałam się w dwóch poprzednich wpisach – o chłopskich pamiętnikach i ludowej mądrości – postanowiłam na końcu oddać głos człowiekowi, który wprawdzie nie wyszedł z ludu, ale przez całe życie był z nim blisko, wykazywał ogromną wrażliwość na jego potrzeby, przejmował się panującą wokół nędzą (której też sam doświadczył) i szukał dróg przezwyciężenia tego stanu rzeczy. Władysław Orkan, cytując w swoich esejach całe ustępy z jego prac, bez cienia sarkazmu nazwał je „przemądrymi uwagami”, wartymi przypomnienia i dodatkowego podkreślenia. A samego Stanisława Witkiewicza, bo o nim tu mowa, określał mianem wielkiego człowieka, wielkiego budowniczego życia:

Witkiewicz najchętniej nic by nie czynił, lecz chodził między ludźmi, patrzał tymi błękitnemi oczami i gwarzył, nauczał i rozpowiadał jak Sokrates.

Natomiast Natalia Budzyńska, autorka biografii „Witkiewicz, ojciec Witkacego”, nie była już tak pewna, że ma do czynienia z mędrcem i mądrościami, które należy przyjmować bezkrytycznie. Ukazała osobę Witkiewicza wielowymiarowo, z dystansu stworzonego przez upływ czasu, nie tak czołobitnie, jak wielu mu współczesnych:

Kim był? Można wymieniać do woli:

Malarzem, pisarzem, krytykiem. Mędrcem, nauczycielem, moralistą. Synem, bratem, mężem. Patriotą, mentorem, myślicielem. Prorokiem, wizjonerem. Marzycielem, utopistą. Indywidualistą, społecznikiem. Tradycjonalistą, buntownikiem. A poza tym: człowiekiem prawym czy hipokrytą? Człowiekiem skromnym czy pyszałkiem? Skrajnym egoistą czy altruistą? Bezkompromisowym nonkonformistą czy wręcz przeciwnie? Zapracowującym się twórcą czy stwarzającym takie pozory leniem?

Znając choćby pobieżnie życiorys twórcy stylu zakopiańskiego oraz styl życia jego syna, każdy sam może sobie wyrobić zdanie. Nie chcę tu zatem stawiać Witkiewicza w roli moralnego autorytetu. Tym niemniej uważam, że malując tło, na którym rozgrywa się historia Józi Lipianki, warto nawiązać również do jego przekonań i wizji, wyrażonych w bogatym literackim dorobku. Choćby dlatego, że podobne poglądy prezentował uwielbiany przez moją bohaterkę Witold Pruszkowski, dając im wyraz nie tyle piórem, ile pędzlem i przykładem własnego życia.

Uwagi Witkiewicza o polskim ludzie dotyczyły górali, z nimi to bowiem spędził szmat czasu, poznał od podszewki ich kulturę, mentalność i warunki bytu, a poznając, stopniowo tracił swoje idealistyczne wizje, przeżywał gorycz rozczarowania i z utopijnych wyżyn schodził powoli w doliny zdrowego realizmu. Swoje spostrzeżenia zawarł w przedmowie do kolejnego wydania powieści „Na przełęczy”. Była to właściwie osobna książka (i tak też wydana), zatytułowana znamiennie: „Po latach”. W swoich „Listach ze wsi” Władysław Orkan ocenił to dzieło bardzo wysoko:

„Po latach” winno się czytać i ustępy całe na pamięć znać, jak ewangelję, winno się je wprowadzać w wypisy szkolne i złote myśli, tam zawarte, wyryć nad drzwiami szkolnemi. A już obowiązkiem każdego inteligenta, który idzie w lud, jest poznać Witkiewiczowskie patrzenie na świat chłopski.

Jakie to było patrzenie? Co takiego zauważał Witkiewicz, czego nie potrafili pojąć i dostrzec inni? Może właśnie to:

Ponad kulturą jest wyższa, ściślejsza miara wartości człowieka – jest bezwzględna wartość jego j a. Można być genialnym bez żadnego wykształcenia i uczonym bez żadnej inteligencyi. Takie odmiany się zdarzają.

Ponieważ sam był związany z Tatrami i góralami, swoich prawd dowodził Witkiewicz na przykładzie wziętym z własnego życia, odwołując się do dwóch postaci, którym zaprojektował wspólny pomnik:

Chałubiński był genialnym mędrcem i człowiekiem wielkiej kultury umysłowej, Sabała był genialnym bez żadnej absolutnie kultury w znaczeniu nabytej nauki, ale miał umysł, który się w każdem zjawisku życia doszukiwał najistotniejszej treści, który w bezpośredniem zetknięciu się z życiem ludzkiem i życiem natury, doszedł do ogromnego wyrobienia i głębokości (…)

Profesor Chałubiński i Sabała stali się już legendą, symbolicznemi znakami. Spiżowe ich postacie, postawione obok siebie na pomniku, wyrażają chwilę przełomu w życiu ludzkiem pod Tatrami. Jeden jest blaskiem wschodu nowych czasów, drugi, ostatniem odbłyskiem zachodu dawnych. Spotkali się oni w Tatrach i w dziwny sposób, genialny mędrzec, człowiek wielkiej nauki, ogromnej kultury umysłowej, wielkiego serca, charakteru i uspołecznienia – Chałubiński – i Sabała, stary myśliwiec, morderca niedźwiedzi, włóczęga tatrzańskiej pustyni, niekiedy towarzysz zbójników, cały jednolicie wytworzony przez Tatry, ledwo umiejący się podpisać, bez innej kultury prócz tej, którą wszczepia w duszę walka i współżycie z naturą, ci dwaj tak od siebie dalecy, tak odmiennych losów i światów ludzie, że nawet samo zestawienie ich imion staje się dziwactwem, ci dwaj właśnie tak dobrze się rozumieli i tak rozumnie się uwielbiali…

Więcej witkiewiczowskich przemyśleń dotyczących stanu ludzkich dusz – spostrzeżeń w pewnych aspektach zadziwiająco aktualnych również dziś – w zakładce INSPIRACJE do sagi „Wydziedziczone”.

Skomentuj jako pierwszy(a)
Zobacz także: